piątek, 12 lipca 2013

Prolog

     Słońce zaczynało chować się w morzu. Niebo z niebieskiego robiło się pomarańczowo-różowe, powodując romantyczny nastrój. Plaża zrobiła się powoli pusta. Niektórzy ludzie ustawiali się, by wykonać sobie zdjęcia na tle zachodu, inni spacerowali nad brzegiem wody. Gdzieś w oddali siedziały pary, wtulone w siebie cieszące się każdym dniem razem. Dla zakochanych zachodzące słońce był czymś idealnym, tak bajkowym jak ich miłość.
     Ale dla mnie nie wszystko było sennym marzeniem. Nigdy sama nie mogłam podejść do brzegu morza, zanurzyć nóg w chłodnej wodzie, poczuć drobny piasek między palcami. Stojąc na drewnianych deskach czułam tylko pasek aparatu wbijający się w moją szyję. W oddali widziałam jak moje największe szczęście macha do mnie znad brzegu morza. Podniosła lekko rękę i odwzajemniłam gest.