Słońce zaczynało chować się w morzu. Niebo z niebieskiego robiło się pomarańczowo-różowe, powodując romantyczny nastrój. Plaża zrobiła się
powoli pusta. Niektórzy ludzie ustawiali się, by wykonać sobie zdjęcia na
tle zachodu, inni spacerowali nad brzegiem wody. Gdzieś w oddali
siedziały pary, wtulone w siebie cieszące się każdym dniem razem. Dla
zakochanych zachodzące słońce był czymś idealnym, tak bajkowym jak ich miłość.
Ale dla mnie nie wszystko było sennym marzeniem. Nigdy sama nie
mogłam podejść do brzegu morza, zanurzyć nóg w chłodnej wodzie, poczuć
drobny piasek między palcami. Stojąc na drewnianych deskach czułam tylko
pasek aparatu wbijający się w moją szyję. W oddali widziałam jak moje
największe szczęście macha do mnie znad brzegu morza. Podniosła lekko
rękę i odwzajemniłam gest.